wtorek, 6 stycznia 2015

Powrót do świata, którego już nie ma…


         Przełom listopada i grudnia. Instytut Yad Vashem. Seminarium poświęcone Zagładzie. Ktoś mógłby powiedzieć – seminarium o śmierci. Z pewnością też, bo trudno pozostać obojętnym wobec ogromu Shoah. Ale ten ogrom, rozmiar Zagłady zaczyna przemawiać, kiedy przestaje się widzieć liczby, statystyki, kiedy przestaje się mówić o tonach włosów, stosach walizek i protez… Ogrom Shoah zaczyna mówić, kiedy otrzymuje konkretną ludzką twarz – oblicze, którego już nie ma… Kiedy otrzymuje imię, nazwisko, które chciano zastąpić numerem… Kiedy otrzymuje kolor oczu, włosów, ton głosu…     

          Dlatego tak naprawdę seminarium o Zagładzie to spotkanie się z życiem, spotkanie ze
światem, którego nie ma, ale żyje w ludzkiej pamięci. To powrót do świata, który wyglądał i mógłby wyglądać inaczej… To także inne spojrzenie na Kraków, Warszawę i wiele innych miast, miasteczek i wiosek, które wraz z Zagładą na zawsze utraciły swój klimat… Powrót do świata rabinów, cadyków, chasydów i zwyczajnych ludzi… Świata, którego już nie ma… To pytanie o to, jak to było możliwe?

To wreszcie dotykanie ran wciąż żywych, dotykanie blizn, które może już nie bolą, ale
jednak pamiętają, dotykanie bólu, który wciąż jest obecny i żywy…To doświadczenie, że Ci, którzy od wczesnego średniowiecza zamieszkiwali na polskich ziemiach, byli inni, ale byli u siebie i wspólnie dzielili polskie losy, którzy Polskę nazywali Polin (tutaj spocznij), nagle w XX wieku stali się obcymi… A dla obcych nie było już miejsca… Kiedy inny staje się obcym otwiera się przestrzeń przyzwolenia na Zagładę… Shoah to nie tylko zniszczenie obcych, ale także zniszczenie całej cywilizacji, która rozwijała się w Europie i promieniowała… Bo inny stał się obcy…

o. Edward SP

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz