niedziela, 25 stycznia 2015

Walter „Walt” Whitman - Życiorys.


Wspaniały poeta, bardzo dobrze się go czyta. Urodził się, gdy mały Otto von Bismarck nauczył się biegać, zmarł gdy Albert Victor, członek rodziny królewskiej podejrzewany o zbrodnie, których dokonać miał Jack the Ripper zmarł na syfilis. Trochę dziwny wstęp, ale do rzeczy.

Walt Whitman urodził się na Long Island w stanie Nowy Jork w 1819 roku w dużej rodzinie (osiem sztuk rodzeństwa). Na początku swej kariery mały Walcik, biegał wesół do szkoły, ale trwało to tylko kilka lat, potem poświęcił się pracy. Od 1830 roku pracował w drukarni. Miał czas czytywać sławnych autorów. W 1836 roku wrócił na Long Island i został nauczycielem. Wydawał tam tygodniki, po czym wrócił do Nowego Jorku
W 1840 brał udział w kampanii prezydenckiej Martina Van Burena. W czasie wojny secesyjnej działał w Waszyngtonie zajmując się rannymi żołnierzami i widywał Abrahama Lincolna. Po wojnie został urzędnikiem, ale bardziej interesująca jrst jego działalność poetycka. W roku 1841 zaczął wydawać swoje opowiadania i powieści oraz zbiory opowiadań. Zostały przyjęte pozytywnie.




Walt Whitman w 1855 r


Uznaje się, że Walt Whitman był homoseksualistą lub biseksualistą (Peter Doyle i te sprawy). Był także deistą. Whitman zmarł 26 marca 1892 i został pochowany w grobowcu własnego projektu.



Kilka jego wierszy:

"O, Kapitanie, Mój Kapitanie!" (napisany po śmierci pana Lincolna)

O kapitanie, mój kapitanie!
Nasza pełna lęku podróż dobiegła końca.
Okręt pokonał każdą nawałnicę, nagroda, na którą polowaliśmy, zdobyta,
Port już niedaleko, słyszę dzwony, ludzie wiwatują.
A oczy wiodą na kil, statek groźny i śmiały;
O serce! O serce! Serce!
O skrwawione kroplami czerwieni!
Tam gdzie na pokładzie Mój Kapitan leży
Zimny i martwy.

O kapitanie, mój kapitanie!

Powstań i posłuchaj dzwonów;
Powstań – dla Ciebie wciągnięto flagę – dla Ciebie trąbka zagrała,
Dla Ciebie bukiety i ozdobne wieńce – dla Ciebie nabrzeże triumfujące,
Tobie wiwatuje ten rozkołysany tłum, ochocze twarze obracają się,
Słuchaj Kapitanie! Ukochany ojcze!
Moje ramię pod Twoją głową!
To ten sam sen, który śniłeś!
Ten właśnie sen z Twojego pokładu,
Na którym spocząłeś zimny i martwy.

Ale Mój Kapitan nie odpowiada, jego usta są blade i bezgłośne.
Mój ojciec nie czuje mojego ramienia, nie ma w nim życia i woli.
Okręt już zakotwiczył bezpiecznie i pewnie, podróż skończona i dokonana,
Z przerażającego rejsu zwycięski statek przybywa z nagrodą,
Wiwatuj tłumie i dzwony dzwońcie!
Lecz ja żałobnym krokiem
Przechadzał się będę po pokładzie,
Gdzie mój Kapitan leży zimny i martwy.

Mój ulubiony:

"Do historyka"

Ty, co sławisz rzeczy minione,
Coś wydobył to, co zewnętrzne, powierzchnie ras, życie,
które obnażało się samo,
Coś rozpatrywał człowieka jako wytwór polityk
i zbiorowisk, rządzących i kapłanów,
Ja, mieszkaniec Alleganów, rozpatruję go samego w sobie,
w kręgu jego własnych praw,
Cisnąć puls życia, które rzadko obnaża się samo ( wielka
duma człowieka samego w sobie )
Piewca Osobowości, zarysowujący to, co ma być jeszcze,
Kreślę dzieje przyszłości.

"Do kogoś, kto umrze niebawem"

Spomiędzy wszystkich ciebie to wyróżniam i tobie
przekazuję zlecenie:
Umrzesz - niechaj inni gadają, co żywnie im się spodoba,
kłamać nie mam ochoty,
Jestem dokładny i nieubłagany, lecz czule ciebie miłuję -
spod tego się nie wyłamiesz.
*
Lekko nakładam na ciebie prawą dłoń, zaledwo
ją uczuwasz,
Nie rozumuję, głowę nachylam głęboko i przesłaniam
ją wpół,
Trwam blisko ciebie, milczący, nie odstąpię cię
ani na chwilę,
Czymś więcej niż samarytaninem, czymś więcej jestem
niźli krewny lub sąsiad,
Z wszystkiego cię rozgrzeszam, z wyjątkiem twego ja
duchowo - cielesnego, to jest wiekuistego, twoje ja
z pewnością wyjdzie ciało,
Trup, którego opuscisz, będzie jeno opustoszałą łupiną.
*
Słońce w nieprzewidzialnych przeżyna się kierunkach,
Ciebie wypełniają myśli mocne i ufność, uśmiechasz się,
Zapominasz sam, że jesteś chory, podobnie jak ja o tym
zapominam,
Nie dostrzegasz lekarstw, nie zważasz na przyjaciół,
którzy szlochają, ja bowiem jestem z tobą,
Usuwam wszystkich sprzed oblicza twego, tu nie ma nic,
nad czym należałoby się litować,
Nie lituję się, wraz z tobą mam prawo się weselić.
-

Jego dzieła na polski przełożył pan Krzysztof Boczkowski polski poeta, tłumacz poezji angielskiej.

W niektórych kręgach popularność zyskał po emisji serialu "Breaking Bad", w którym to tomik jego poezji wystąpił kilkakrotnie.

Bartłomiej Małczyński