wtorek, 10 maja 2016

„Oskar i pani Róża”


„Oskar i pani Róża” jest to niezwykłą książka napisana przez Érica- Emmanuela Schmitta, który na łamach swej powieści przedstawił historię dziesięcioletniego chłopca imieniem Oskar. Poznajemy go w szpitalnej sali, gdzie chłopiec powoli przegrywa walkę z białaczką. Wszystkie próby leczenia dziecka, spełzły na niczym. Medycyna pozostała bezradna i jedyne, co mogą zrobić najbliżsi Oskara, to czekać na jego odejście. Główny bohater również zdaje sobie sprawę z tego, że nie będzie mu dane żyć długo i szczęśliwie. Na szczęście w tych ostatnich dniach chłopca towarzyszyła mu tytułowa pani Róża, która w pewnym sensie odmieniła życie dziesięciolatka.

             „Oskar i pani Róża” jest to historia, po przeczytaniu której po prostu nie można pozostać obojętnym. Pomimo tego, że właściwie od samego początku zdajemy sobie sprawę z ciężkiej sytuacji chłopca, znamy zdanie lekarza, wiemy, że wszystkie próby wyleczenia go nie powiodły się, to jednak z całego serca kibicujemy mu. Mamy nadzieję, że może jednak uda mu się przezwyciężyć chorobę. Wiemy bowiem, że gdy medycyna zawodzi , pozostaje jeszcze wiara i modlitwa. Pomimo tej nadziei na szczęśliwe zakończenie, czytelnik wie, że śmierć Oskara ma być pewną lekcją dla nas. Autor wykorzystując niezwykle ciekawy zabieg, przedstawił nam całe życie człowieka w ciągu jedenastu dni życia chłopca. Doskonale unaocznił nam każdy etap, przez który przechodzimy. Wszystkie zwątpienia, kłopoty, plany, nadzieje, które ostatecznie  prowadzą nas do śmierci. Również forma książki jest niezwykle oryginalna i tworzy niepowtarzalny klimat. Całą historię bowiem, poznajemy dzięki listom Oskara do Boga, które pisze za namową cioci Róży. Opowiada w nich o wszystkim co wydarzyło się w ciągu każdego dnia. Dodatkowo, na końcu każdego listu, prosi Go o jakąś przysługę dla siebie bądź innych. Zdaje sobie jednak sprawę, że jego życzenia nie mogą dotyczyć rzeczy materialnych, tylko tych duchowych, w których Bóg „się specjalizuje”.  Dzięki tej powieści możemy zastanowić się nad tym, jak wykorzystujemy swoje życie. Czy je szanujemy, że dbamy o nie, czy doceniamy, co jest nam dane? Jak określił to autor ...życie to taki dziwny prezent. Na początku się je przecenia: sądzi się, że dostało się życie wieczne. Potem się go nie docenia, uważa się, że jest do chrzanu, za krótkie, chciałoby się niemal je odrzucić. W końcu kojarzy się, że to nie był prezent, ale jedynie pożyczka. I próbuje się na nie zasłużyć.” 
          Oprócz sfery duchowej, tych schowanych między wersami przesłań, jakie kieruje do nas autor, pozostają jeszcze te problemy przyziemne, z którymi na co dzień przychodzi się nam zmagać. Chodzi tu bowiem o chorobę u małego dziecka. Często zastanawiamy się, gdzie jest Bóg kiedy umierają niewinne istoty? Dlaczego taka tragedia dotyka tych, którzy nie zdążyli w swoim życiu nawet zgrzeszyć? To są pytania, na które bardzo trudno jest znaleźć odpowiedź i moim zdaniem autor również nie potrafi tego zrobić. Przedstawił on nie tylko chorobę Oskara, ale i również ogrom tragedii jaka dotknęła jego rodziców. Nie wiedzieli oni, jak pożegnać się z ukochanym synem. Jak postępować w jego obecności, jak z nim rozmawiać. Zagubili się w tym życiu, które tak okrutnie ich ukarało. Pewnie obwiniali się o to, co spotkało ich dziecko, uważali się za winnych. Nikt bowiem nigdy, nie będzie w stanie przygotować się na śmierć bliskiej osoby.
          Uważam, że ta książka jest jedną z najlepszych, jakie kiedykolwiek czytałam. Pomimo niedużej objętości powieści, autor przekazał bardzo dużo treści. Zostawił nam przestrzeń na zadawanie pytań, własne przemyślenia. Nie narzucał, jak powinniśmy interpretować jego dzieło. Jednak to, co najbardziej zapadło mi w pamięć i utwierdziło we wcześniejszych przekonaniach to, to że Bóg nigdy nie przychodzi do nas w rzeczach ogromnych i spektakularnych (choć czasem i takie mają miejsce), tylko w drobnostkach, które czasami ciężko jest nam zauważać. Na koniec chciałabym przytoczyć słowa piosenki, które moim zdaniem idealnie ukazują myśl tej książki: „W lekkim powiewie przychodzisz do mnie Panie. Nie przez wicher ogromny i nie przez ogień, ale w lekkim powiewie przychodzisz do mnie, w lekkim powiewie nawiedzasz duszę mą”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz