poniedziałek, 30 maja 2016

Nudna książka? Proszę bardzo



Nudy na pudy. O, przepraszam, wiem, nie powinno się tak zaczynać. Najpierw należałoby walnąć ładny wstęp. Wracałem ze szkoły i wstąpiłem do biblioteki publicznej, aby oddać kilka książek i komiksów. Pani bibliotekarka, jak zwykle sympatyczna, zachęciła mnie do rozejrzenia się po oddziale. Po wstępnym przejrzeniu  regałów w "pokoju dla dorosłych", udałem się w kierunku strefy dziecka świadom, że tam również wiele dobra można między okładkami znaleźć. Więc wchodzę, patrzę, patrzę, patrzę. Nic. To znaczy - dużo książek, ale nie dla mnie, nie na dziś, nie ten kolor, nie wiem - rozmiar książki czy inne bzdury? Wreszcie najgorszy regał - literatura edukacyjna dla dzieci. A tam kilka książek ze znanej mi serii o strasznej historii, a wśród nich ta. Pamiętałem ze szkoły kilka zabawnych książeczek o Rzymianach, Szekspirze, Celtach, ale to było sześc lat temu.  No i wziąłem tę jedną. OK. Ciężko jest mi cokolwiek pisać, gdyż ta książka jest po prostu słaba. Nudna że hej, góra jedna ciekawa historia, kalendarium gigantyczne - jedna trzecia (nudna!) cześć książki. Obrazki no - w porządku. Ilustrator starał się jak mógł zabawnie zobrazować kolejne śmieszne kawały autora (niektóre były dobre, nie można się przyczepić). Ale te tematy! No ja nie mogę! Najciekawszy XX wiek w historii świata, a ten chwyta się jakiś bzdur. Nawet o muzyce lat siedemdziesiątych - osobną książkę można by napisać (ba - całą bibliotekę dobrych książek), a facet zamyka to w czterech, sześciu stronach i to jeszcze jako żarty ze słabych tytułów i jakiejś tam pierwszej płyty mniej znanego zespołu. To był tak słaby fragment, że nogi się pode mną ugięły. A już od lat trzydziestych Terry Dearry rozpoczął definiowanie swojej wizji nastolatka.
Myślę sobie - będzie opisywał konkretne grupy młodzieży w ich środowisku. Bardzo dobrze - robił to już wielokrotnie, zawsze to było ciekawe. No i rzeczywiście, na początku książki opisuje on życie dzieci zarówno z elit, jak i z totalnego, bezdomnego plebsu i jest fajnie. Ale od lat pięćdziesiątych najwyraźniej wizja młodego człowieka staje się w oczach autora zupełnie jednolita. Każdy nastolatek to zapatrzony w telewizję nudziarz dręczony przez nauczycieli i słuchający głupiej muzyki. Jedynie epizod o młodocianym złodzieju samochodów trzymał jakiś poziom, chociaż dwie strony to trochę za mało jak na taki fajny temat - przestępstwa w latach powojennych. Ale przy telewizji to już limit nie obowiązuje - dalejże dwadzieścia stron o jakichś kreskówkach i wypadkach prezenterów telewizyjnych przy pracy to nic. Po prostu - najważniejszy element historii XX wieku. A o Hitlerze tylko wzmianka w kalendarium! No - oczywiście rozumiem, że o obydwu wojnach światowych napisano osobną "Straszną Historię" (przy okazji - najlepszą ze wszystkich), ale na litość - opisywanie wojny pod kątem materiałów propagandowych puszczanych w szkolnych rozgłośniach radiowych, oraz drukowanych w młodzieżowych czasopismach to zbrodnia. I to jeszcze jaka nudna. Żebym nie zapomniał - całość książki jest przybliżeniem jedynie historii Anglii. Nawet powstań Irlandzkich tu nie ma. Jedynie nudne życie codzienne Anglików. Nie poczytasz o wojnie mandżurskiej, ani o jesieni ludów, czy chociaż o rewolucji październikowej. Punkt widzenia Brytoli skupia się jedynie na ich własnym, ciasnym ogródku i ich własnej, nudnej telewizji. I żeby mi się nie odezwały głosy oburzenia - że o przepraszam. Ta książka to jest o Anglii i  tylko o Anglii, a ty to nie wiadomo czego wymagasz. No sorry, ale wymagam. Chociaż może sprostowania, że oto nie trzymam w dłoniach książki o dwudziestym wieku, ale zbiorek anegdot o mass mediach Wielkiej Brytanii. Poczułem się literacko oszukany. Zakończenie nie będzie zbyt optymistyczne. Nie będę pisał o zaletach książeczki, bo po prostu ich nie pamiętam. "Straszna Historia" jaka jest każdy widzi, a jak nie wie, to po to ma bibliotekę, by się samemu przekonać. Zalety tejże serii są jak puzzle - jest ich wiele i najbardziej widać je w szczegółach, o których nie mam serca pisać, bo i chyba godzina, by nie wystarczyła, aby wszystkie wymienić. Ta część zawiodła po całości. I tym ponurym akcentem kończę.

Jakub Ciepły

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz