poniedziałek, 30 maja 2016

Egzaminy, stres, egzaminy…



Tematem tego felietonu jest rzecz niezwykle aktualna, bo tak to co roku bywa, że w kwietniu i maju młodzież całej Polski jest katowana na egzaminach, sprawdzianach oraz przez różnego typu komisje egzaminacyjne. Tak się jednak złożyło, że w 2016 r. także dwaj moi kuzyni zostali zmuszeni do zdania tego rodzaju testów, stąd zrodził się mój pomysł na felieton.
Młodszyz nich, Marek, zmagał się z testem szóstoklasisty. Po prostu należą się brawa temu, kto wymyślił strukturę tego sprawdzianu: prawdziwa sesja, to znaczy każdy musi przejść trzy złowieszcze testy (szczególnie ten drugi jest okrutny): z języka polskiego, matematyki i angielskiego! To dla 13-letniego młodzieńca(!) są istne katusze!
Natomiast starszy z kuzynów, Piotrek, walczył dzielnie z egzaminami gimnazjalnymi. One na szczęście są do przejścia. Tuż po ich zakończeniu prędko zadzwoniłem do Piotrka, aby spytać, jak mu poszło. - Nie były straszliwie trudne (dzięki Bogu!), ale stres był naprawdę ogromny, bałem się tylko, czy dobrze zaznaczyłem swoje odpowiedzi - relacjonował mi sam zainteresowany. Podsumowując (spróbuję być na moment poważny i unikam sarkazmu), zastanawiam się, po co już w dzieciństwie młodzi ludzie (przyszłość tego kraju) są katowani takimi egzaminami i testami. Im dłużej myślę o tym, tym bardziej jestem przekonany, że to nie ma żadnego sensu. Natomiast stwierdzam, iż najgorszy jest towarzyszący im stres, bo od takich egzaminów zależy przecież nasze przyszłe życie naukowe i zawodowe. Dla każdego młodego człowieka te negatywnie przeżycie pozostaną w pamięci do końca życia. Znacznie szybciej ulecą z głowy zadania egzaminacyjne, pytania z testów i udzielane odpowiedzi. No, tak swoją drogą niedługo już matury…
Krzysztof Hernik 1b

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz