wtorek, 21 kwietnia 2015

72. Rocznica wybuchu powstania w Getcie Warszawskim


Wydawało się, że zostali już całkowicie obdarci z człowieczeństwa. Skazani na śmierć, na nieistnienie. Wymazani nie tylko z życia, ale i z pamięci, bo któż pamięta o rozwianych prochach lub dymie, który jeszcze wczoraj unosił się w powietrzu?


Wobec milczenia świata, który zamykał oczy i nie chciał uwierzyć? Widzieć? Słyszeć? Cóż im pozostało, jak podjąć walkę w obronie własnej ludzkiej godności.


Skoro sumienia świata nie mogły obudzić krematoryjne piece Treblinki czy Auschwitz, a mur wysoki zasłaniał zbrodnie, uspokajając sumienia, cóż mogli zrobić?


Nie wierzyli w zwycięstwo. Ta walka mogła zakończyć się tylko w jeden sposób. Czy było zatem warto chwytać za broń?


Krzyk rozpaczy! Niezgoda na niszczenie człowieczeństwa. Stracić życie, by uratować szczątki ludzkiej godności. By świat wreszcie usłyszał. By przejrzał, by uwierzył!


Giną właśnie
Ostatni obrońcy tej twierdzy, a z nimi umiera
Wielka, piękna, bogobojna żydowska Warszawa.

(…)Jeszcze najwyżej godzina i będę z moją rodziną
i milionami innych pomordowanych z mojego
narodu w owym lepszym świecie, gdzie nie
ma już wątpliwości i gdzie Bóg jest jedynym,
namacalnie bliskim Panem.

Umieram spokojny, lecz nie nasycony;
pobity, lecz nie zniewolony;
rozgoryczony, lecz nie zawiedziony;
wierzący, lecz nie modlący się;
zakochany w Bogu, ale nie ślepo powtarzający: „Amen”.


1.Zwi Kolitz, Josela Rakowera rozmowa z Bogiem, s. 58

                      
o. Edward Kryściak SP                                                                                                                 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz