niedziela, 2 października 2016

Plan był dobry- recenzja Legionu Samobójców

„Legion samobójców” - film, na który każdy szanujący się fan komiksów DC czekał z utęsknieniem. Do tej pory firma prezentowała raczej średni poziom jeżeli chodzi o filmy na wielkim ekranie, a ta produkcja miała być przełamaniem ich przykrej passy.


Film jest historią grupy czarnych charakterów, którzy za swoje niechlubne czyny trafili to więzienia o zaostrzonym rygorze. Tu wkracza Amanda Waller, bezwzględna, zimna jak lód, a do tego bezbłędnie zagrana, przez Violę Davis, wysłanniczka rządowa. Postanawia użyć naszych super złoczyńców. Wierzy, że jeśli pojawi się nowy ,,nadczłowiek”, oni staną się jej zabezpieczeniem. I w zasadzie tylko to w filmie jest uzasadnione. 

Znalezione obrazy dla zapytania amanda waller suicide squad
Viola Davis jako Amanda Waller

Następne pół godziny oglądamy zlepek scen, opisujących w przerażająco płytki sposób, skomplikowany charakter naszych głównych bohaterów. O ile historie większości więźniów są w miarę zgodne z oryginałem, to obraz Harley Quinn (w tej roli wspaniale sprawdziła się Margot Robbie) jako szalonej ukochanej gangstera, którym nie wiadomo w jaki sposób stał się Joker, woła o pomstę do nieba. Choć w przypadku postaci naczelnego wariata Gotham City poprzeczka została ustawiona bardzo wysoko Jared Leto sprawdził się w tej roli bardzo dobrze, ale beznadziejnej postaci nawet dobry aktor nie pomoże. 

Znalezione obrazy dla zapytania harley quinn i joker legion samobójców
Jarde Leto i Margot Robbie w jednej z wspólnych scen, jako Joker i Harley Quinn

Kiedy już przebrniemy przez tandetny wątek miłości szalonej kobiety z szefem mafii w aparacie na zębach i złotej marynarce, przyjdzie nam zmierzyć się z Kataną. 

Postać o głębokim podłożu psychologicznym, jedyna istota o czystych intencjach, jednak pojawia się nie wiadomo skąd, a jedyne co o niej wiemy to fakt, że ma wysysający dusze miecz, w którym siedzi jej mąż. Tu pozostawiam jedynie pustą lukę na ironiczne brawa dla scenarzystów i reżysera. Na tym etapie zaczyna rozwijać się główny wątek. 

Czarownica Enchanterss i jej brat Incubus, którego imię nie wiadomo czemu nie pojawia się w filmie ani razu, postanawiają przejąć władzę nad światem, a z ludzi zrobić swoich szlamowato- roślinnych niewolników. Dla mnie motywacja skrajnie nieudanych, głównych złoczyńców pozostaje zagadką. Zmuszeni przez mini-bombę wszczepioną do szyi nie-bohaterowie mają do wykonania samobójczą misję, w międzyczasie, z niewiadomych względów reżyser wrzuca do filmu Slip Knota, który (Spoiler Alert) trzy kwestie i kilka minut później ginie. Ich pierwszą misją ma być uratowanie z miasta opętanego przez ,,terrorystów” ważnego ,,pułkownika”. Nagle terrorystami okazują się czarownica i jej brat, a pułkownikiem - sama Amanda Waller, następnie dzieje się wiele: sporo wybuchów, katastrof, śmierci i dymu. Może jeśli reżyser zrezygnowałby z, i tak słabych, opisów historii postaci, całość byłaby bardziej emocjonująca i trzymająca w napięciu. Niestety. W zasadzie całkiem ciekawa historia została ściśnięta, spłaszczona i wzbogacona o mało rozbudowujące ją wątki. Nie musimy więc długo zastanawiać się, jak zły był efekt. W zasadzie to tyle, jeżeli chodzi o sam film. Oczywiście, pojawiło się kilka elementów ratujących produkcję, jak choćby wspomniana wcześniej gra aktorska, która była lekko mówiąc powyżej oczekiwań, imponująca ścieżka dźwiękowa, a także Pinkie - różowy jednorożec Kapitana Boomeranga.
Znalezione obrazy dla zapytania Legion samobójców
Cała ekipa Legionu samobójców, od lewej: Slipknot, Kapitan Boomerang, Enchanterss, Katana, Rick Flag, Harley Quinn, Deadshot, Killer Croc i Diablo 



Podsumowując, film miał być wybuchowo-zabawny a wyszło tylko śmiesznie. Pozostaje nam jedynie czekać, gdyż może DC odbije się od dna nadchodzącym filmem o Wonder Women.




Julia Król

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz