niedziela, 20 września 2015

MOSiR Bochnia- powrót z hukiem, choć przegrany


19 września o godzinie 20 drużyna MOSiR Bochnia oficjalnie rozpoczęła swój sezon,  wrócili do pierwszej ligi po ponad czterech latach.  Pomimo niekorzystnego dla gospodarzy wyniku (20:27 dla LKPR Moto- jelcz Oława) bocheńska drużyna wykazała się niezwykłym duchem walki. Spośród wszystkich grających na najwyższym poziomie zawodników zdecydowanie należy wyróżnić kilku, którzy wzbudzali zachwyt swoją grą, taktyką lub po prostu zaangażowaniem.

 Na początku muszę wspomnieć o bramkarzu Tomaszu Węgrzynie. Choć jego poprzednik był w każdym możliwym centymetrze bramki, przeciwnikom udało się osiągnąć niemal niemożliwą do nadrobienia przewagę. Kiedy jednak Węgrzyn pojawił się na bramce, nawet rzut, który zwalił go z nóg, nie mógł przebić się przez jego obronę. Drugim zawodnikiem, który dla mnie ( osoby niedoświadczonej w kwestii piłki ręcznej) okazał się niezastąpiony był Adam Janus, szybko nazwany komarem. Zawodnik był tak energiczny ( podskakiwał w miejscu, machał rękami skutecznie utrudniając rzuty na bramkę), a przy tym nie do ,,zdjęcia” z boiska, że dla gości stanowił irytującą, trudną do ominięcia zmorę, godną najgorszego z krwiopijców XXI w. Na boisku wykazali się także Jakub Spieszny i Marcin Janas, szybcy, silni, grający agresywnie a przy tym naprawdę uczciwie zawdonicy. Obaj stanowili zaporę niemal nie do przejścia i bardzo groźnego przeciwnika. Na końcu ( nie umniejszając jego wartości) muszę wspomnieć o Kacprze Królu. To do niego należała pierwsza bramka meczu, świetnie sprawdzał się w roli blokady,  a co wywarło na mnie największe wrażenie: żaden faul nie był w stanie zdjąć go z boiska na dłużej. Niestety przeciwnicy szybko dostrzegli to i wykorzystali, dlatego gracz mimo iż na boisku sprawdzał się znakomicie, przez tłum blokujących go rywali, nie mógł pokazać 100% swoich możliwości. Myślę że z całego meczu to właśnie obraz jego, powstrzymywanego, przez trzech przeciwników, a mimo to wyrywającego się do piłki pozostanie mi w pamięci najdłużej. 



Pomimo iż kibicowałam drużynie gospodarzy , muszę również wspomnieć o drużynie LKPR Moto- jelcz Oława. Pomimo świetnej gry MOSiRu Bochnia  to właśnie oni okazali się zwycięzcami wykazując się niezwykłą synchronizacją i siłą, choć ta była nadużywana niejednokrotnie z ich strony. Kończąc osobiście życzę powodzenia obu drużynom w ich dalszych zmaganiach, życzyć LKPR Moto- jelcz Oławie więcej zwycięstw, a MOSiRowi wygranej w kolejnym meczu.

-Julia Król


Zapraszam do oglądnięcia jednej z akcji zakończonych bramką dla MOSiRu, zdobytą przez Kacpra Króla.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz