W dzisiejszych czasach walczy się o tolerancję i w takich krajach, jak
Stany Zjednoczone, kolorowe włosy czy oryginalny strój już nie wzbudzają
sensacji. W Polsce wciąż jest inaczej. Padają głosy, że to kwestia pokolenia,
ale moim zdaniem młodzi ludzie wcale nie są bardziej tolerancyjni od starych.
Oczywiście nie można uogólniać jednakże wśród młodzieży brak tolerancji
upowszechnia się po prostu w inny sposób. Mamy takie portale społecznościowe,
jak Facebook czy Instagram. Są blogi,
fora i wiele innych dobrodziejstw internetu, które dają nam możliwość do
anonimowego zasypywania niemiłymi, lekko ujmując, komentarzami ludzi, którzy
wyglądają nieco odmiennie lub niepospolicie. Jednym słowem inaczej, niż my
sami. Często nie jest to brak tolerancji, ale zwykła zazdrość. Zazwyczaj zwraca się uwagę tylko na złe
strony tej sytuacji, jednak ja zamierzam skupić się na profitach, jakie
osobiście czerpię z myślenia stereotypowego czy nietolerancyjnego Polaków. Nie
mam kolorowych włosów, czy nie chodzę ubrana „jak lalka Barbie”, ale mój czarny
strój, kolczyki, glany czy bardzo blady makijaż również wzbudzają różne
skojarzenia. Wiele razy spotkały mnie z tego powodu przykrości, ale są i dobre
strony tej sytuacji. Tak naprawdę jestem dość wstydliwa i sprawia mi trudność rozmawianie
z osobami, których wcześniej dobrze nie poznałam. Nie lubię chodzić na imprezy,
„osiemnastki”, przyjęcia integracyjne. Ogólnie mówiąc stresują mnie nowe
znajomości. Coraz częściej dostrzegam, że rówieśnicy po prostu mnie unikają.
Niektórzy wyznali nawet mojej siostrze, że się mnie boją, choć nie mają
żadnego, racjonalnego powodu do takich obaw. Taka ich postawa sprawia, że nie muszę się denerwować, że
ktoś do mnie podejdzie i zagada. Sama mogę zdecydować kogo chcę poznać oraz z
kim chcę spróbować nawiązać kontakt. Uważam, że
to musi być moja inicjatywa. Taka sytuacja to dla mnie duży plus. Jednak
to nie wszystko. Oprócz „świętego spokoju” zdarzało się, że gdy jechałam
autobusem matki zabierały swoje dzieci i na mój widok ustępowały mi miejsca. Z
jednej strony to było przykre, ale z drugiej zabawne i mi to odpowiadało.
Podobna sytuacja spotkała mnie w ostatnie wakacje,
kiedy to wybrałam się pierwszy raz sama na obóz bez Zosi (siostry). Była
nieparzysta liczba uczestników wyjazdu do Włoch i jedna osoba miała podróżować
bez kolegi/koleżanki obok siebie. Ponieważ cenię sobie swoje towarzystwo i komfort modliłam się, bym nie
musiała mieć żadnego towarzysza. Usiadłam z tyłu pojazdu, gdzie miejsca
zazwyczaj są oblegane, ale tym razem tak nie było. Myślę, że z powodu mojego
wyglądu nikt się do mnie nie dosiadł. Pełnię szczęścia czułam, gdy zrobiło się
ciemno i wyłożyłam się na dwóch fotelach, a dookoła mnie prawie nikt nie mógł
zasnąć. Ludziom było niewygodnie. Nie tak, jak mnie. Kiedy obóz się skończył i
trzeba było jechać do domu, wróciłam z dwoma wspaniałymi przyjaciółkami, z
którymi do tej pory utrzymuję kontakt. Inni uczestnicy wyjazdu kolegowali się
ze sobą, ale te ich znajomości nie przetrwały próby czasu i nie mają już ze
sobą żadnego kontaktu.
Podejście stereotypowe to jedno, a nietolerancyjne
to coś innego. Myśląc stereotypowo to po moim wyglądzie można uznać, że mam
kontakt z narkotykami, palę przeróżne rzeczy, straszę, czy nawet jak niektórzy
moi bliscy myślą, odprawiam różnego typu „diabelskie obrządki”. To, moim
zdaniem sprawia, że niektórzy się obawiają mojego towarzystwa. Bywają i tacy
ludzie, którzy nie są tolerancyjni. Dlatego mnie unikają lub rozsiewają
przeróżne śmieszne plotki o tym, że z moim chłopakiem „jemy koty na cmentarzu”.
Uważam, że w takiej sytuacji zamiast doszukiwać minusów, należy raczej widzieć
plusy. I ja tak robię. Podsumowując:
zawdzięczam bardzo wiele ludziom, którzy nie są tolerancyjni i kierują
się stereotypami. Nie chciałabym, by się to zmieniło. To miłe wrażenie, gdy widzę, że ktoś jest
zaskoczony tym, iż dziewczyna ubierająca się na czarno, mimo odstraszającego
wyglądu, przy bliższym poznaniu okazuje się jednak fajną osobą.
Jagoda Matusiak kl. 1A
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz