19 września o godzinie 20 drużyna MOSiR Bochnia oficjalnie rozpoczęła swój sezon, wrócili do pierwszej ligi po ponad czterech latach. Pomimo niekorzystnego dla gospodarzy wyniku (20:27 dla LKPR Moto- jelcz Oława) bocheńska drużyna wykazała się niezwykłym duchem walki. Spośród wszystkich grających na najwyższym poziomie zawodników zdecydowanie należy wyróżnić kilku, którzy wzbudzali zachwyt swoją grą, taktyką lub po prostu zaangażowaniem.
Na
początku muszę wspomnieć o bramkarzu Tomaszu Węgrzynie. Choć jego poprzednik
był w każdym możliwym centymetrze bramki, przeciwnikom udało się osiągnąć
niemal niemożliwą do nadrobienia przewagę. Kiedy jednak Węgrzyn pojawił się na
bramce, nawet rzut, który zwalił go z
nóg, nie mógł przebić się przez jego obronę. Drugim
zawodnikiem, który dla mnie ( osoby niedoświadczonej w kwestii piłki ręcznej) okazał się
niezastąpiony był Adam Janus, szybko nazwany komarem.
Zawodnik był tak energiczny ( podskakiwał w miejscu, machał rękami skutecznie
utrudniając rzuty na bramkę), a przy tym nie do ,,zdjęcia” z boiska, że dla
gości stanowił irytującą, trudną do ominięcia zmorę, godną najgorszego z
krwiopijców XXI w. Na boisku wykazali się także Jakub Spieszny i Marcin Janas,
szybcy, silni, grający agresywnie a przy tym naprawdę uczciwie zawdonicy. Obaj stanowili
zaporę niemal nie do przejścia i bardzo groźnego przeciwnika. Na końcu ( nie
umniejszając jego wartości) muszę wspomnieć o Kacprze Królu. To do niego
należała pierwsza bramka meczu, świetnie sprawdzał się w roli blokady, a co wywarło na mnie największe
wrażenie: żaden faul nie był w stanie zdjąć go z boiska na dłużej. Niestety
przeciwnicy szybko dostrzegli to i wykorzystali, dlatego gracz mimo iż na boisku sprawdzał się znakomicie, przez tłum blokujących go rywali, nie mógł pokazać 100% swoich możliwości. Myślę że z całego meczu to
właśnie obraz jego, powstrzymywanego, przez trzech przeciwników, a mimo to
wyrywającego się do piłki pozostanie mi w pamięci najdłużej.
Pomimo iż kibicowałam drużynie gospodarzy , muszę również wspomnieć o drużynie LKPR Moto- jelcz Oława. Pomimo świetnej gry MOSiRu Bochnia to właśnie oni okazali się zwycięzcami wykazując się niezwykłą synchronizacją i siłą, choć ta była nadużywana niejednokrotnie z ich strony. Kończąc osobiście życzę powodzenia obu drużynom w ich dalszych zmaganiach, życzyć LKPR Moto- jelcz Oławie więcej zwycięstw, a MOSiRowi wygranej w kolejnym meczu.
-Julia Król
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz